Wbrew pozorom to wcale nie jest apel do kolegów po fachu, by zaprzestali podawać informacje na temat zakażeń, koronawirusa, zachorowań na Covid19, czy sytuacji w szpitalach. Tak w skrócie przedstawiają się żądania atycovidowców, którzy uznaje pandemię za spisek, maseczki za zniewolenie społeczeństwa, a śmierć w następstwie zakażenia za manipulacje.
Nie jestem wirusologiem, czy lekarzem, więc nie będę wypowiadać się na tematy medyczne i dziwi mnie postawa publicystów, którzy z taką stanowczością zabierają głos w sprawach merytorycznych. Zważywszy na fakt, że do dzisiaj nie wiemy na pewno, dlaczego grypa hiszpanka była tak mordercza, ta postawa może napawać zdumieniem, bo równie mało, a może jeszcze mniej wiemy o koronawirusie.
Antycovidowcy szafują oświadczeniami wirusologów, którzy podważają kwestię pandemii i jej następstw, ale w sieci równie szybko można znaleźć stanowiska ekspertów, którzy uważają, że mamy do czynienia z groźnym zjawiskiem. Z koronawirusem jest jak z masłem, jedni uważają że szkodzi, inni, że nie. Nie dziwne więc, że zwykli ludzie gubią się w tym chaosie informacyjnym.
Zdjęcie poglądowe
Dziwi jednak zajadłość, z którą antycovidowcy atakują osoby, które stoją na stanowisku, że obostrzenia należy respektować. Fora i portale społecznościowe są pełne inwektyw i obelżywych komentarzy. Media, które dają codzienne raporty stawiane są pod pręgierzem. Niektóre już ugięły się pod naciskiem i hejtem i założyły na koronawirusa szlaban. Dla mnie to chowanie głowy w piasek. Jak to ma się do wolności słowa? Czy tej części społeczeństwa, która ma inne zdanie, nie należy się informacja, ile jest zachorowań, czy zgonów? Jak na wolnościowców, którymi się mienicie, to wyjątkowo cenzorska postawa.
I tu przechodzimy do najboleśniejszej konstatacji. Obserwuję reakcje użytkowników portali społecznościowych i jestem przerażona. Te rozhahane buźki pod informacjami o zgonach są czymś niepojętym. Pogarda dla śmierci była do niedawna czymś niespotykanym w naszym społeczeństwie. Teraz jest na porządku dziennym.
Jeśli nawet nie wierzycie, że śmierć nastąpiła w wyniku zarażenia, uszanujcie zmarłego i ból rodziny po jego stracie. Krewni czytają te informacje i na pewno mocno to przeżywają. Tak trudno wczuć się w emocje drugiego człowieka? Bylibyście tak samo rozhahani, gdyby to zmarł wasz ojciec, matka, siostra, czy brat?
Nie wiem, jak należy dzisiaj postępować i czy wprowadzone przez władze obostrzenia są zasadne, czy nie. Patrzę jednak wstecz i czerpię z tego naukę. Ludzkość w sytuacji zagrożenia chorobami zakaźnymi postępowała w najprostszy możliwy sposób. Stosowała dystans. Wierzę w mądrość społeczną i doświadczenia przekazywane przez pokolenia. Teraz, gdy sytuacja jest nowa i nieznana, powinniśmy brać przykład z naszych przodków.
Nie mam złudzeń, wiem, że ten tekst zostanie też przyjęty z szyderstwem i pogardą, ale jeśli dzięki niemu, choć o jedną rozhahaną buźkę pod informacjami o zgonach będzie mniej, to uważam, że było warto go napisać.
Dorota Mękarska
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz